12 sierpnia 2013

Jak to jest być typem samotnika


     Czytam ostatnio powieść Hermanna Hessego i tak myślę, że jest to bardzo prawdopodobne, iż mam w sobie (a na pewno miałam) coś z tytułowego wilka stepowego. Być może nawet wykształcił się on we mnie, niczym w Harrym, jako odrębna istota. Bo jakże nie mam być wilkiem stepowym i nędznym pustelnikiem pośrodku świata, którego celów nie podzielam, którego radości są mi obce! To jeden z moich ulubionych cytatów, taki, który na długo wbił mi się do głowy. Zawiera on jednak stronniczą, ograniczoną, a na dodatek pejoratywną wizję świata. Świat rozumiany jest tutaj jako zbiór wszystkich czynności i ludzi wykonujących te czynności, z którymi bohater się nie zgadza, których nie chce realizować. Wydaje się zatem, że świat pozbawiony jest jakiejkolwiek radości i celu, z którymi mężczyzna mógłby utożsamić swoje pragnienia. Skąd więc wziął się taki człowiek, wiecznie niezaspokojony, co tutaj robi? Nie ma przecież innego świata, do którego mógłby się fizycznie przemieścić i tam szukać swego spełnienia.

Ktoś powie, że świat ma dwoistą naturę. Jest góra i dół, prawo i lewo, dobro i zło. Owszem, jednak złożoność istoty ludzkiej, wszystkiego, co ją otacza oraz motywów, którymi się kieruje w codziennym postępowaniu nie sprzyja tak uproszczonej segregacji. Mimo to większość z nas lubi regułki i formułki. Bo tak jest przecież prościej i przyjemniej. Wracając do szeroko albo całkiem wąsko rozumianego samotnictwa... Samotnicy, jak wiadomo, stronią od ludzi, kontakty z bliskimi ograniczają do minimum, a przebywając w obcym tłumie, jedyne, o czym marzą, to powrót do swojej samotni i oddanie się w takiej czy innej formie po prostu byciu samotnym. Samotnikiem jest się zazwyczaj z wyboru. Zazwyczaj dlatego, że chowa się w sobie wielki smutek lub cierpienie. Najbardziej, gdy dotyczy ono właśnie całego świata. Gdy można się poczuć niczym przybysz z innej epoki, z innej krainy, darzący niezrozumieniem większość praktyk, w których lubuje się ludzkość. Trzeba umieć cierpieć. I chyba największy szacunek cierpieniu można oddać poprzez samotność. Bo jak to tak cierpieć wśród innych? To jak nie cierpieć naprawdę, a udawać. Udawać, aby otrzymać pocieszenie. Wystarczy na chwilę się zasmucić wśród grona roześmianych twarzyczek, by zaraz usłyszeć liczne co się stało, jak ci pomóc, uśmiechnij się, dlaczego się smucisz. Czy naprawdę powód smutku jest aż tak istotny w momencie, kiedy smutek już przyszedł? Jedni powiedzą, że tak, że jest bardzo ważny, aby go zwalczyć. Już, już chcieliby wszystko zabijać. A najbardziej uczucia, zaraz po zwierzętach i ludziach. Toż to zdrowo jest tak raz na jakiś czas wygiąć usta w drugą stronę! Każde uczucie jest naturalne i żadnego nie powinno się na siłę wykorzeniać (nie krzyczeć na dzieci, gdy płaczą!), niezależnie od tego, czy społeczeństwo nadało im miana negatywnych, czy pozytywnych. Trzeba pozwolić, aż samo odejdzie, zrozumieć je, popieścić, pobawić się z nim, wycisnąć z niego wszystko, co jest do wyciśnięcia i dopiero wtedy zezwolić na odejście. Spokojnie, nie wyganiać, zaprosić na kolejny raz kiedyś tam.

Samotnicy mogą cierpieć nieustannie. To już jest niezalecane. Bo może zniszczyć różnorodność, którą cechuje się jednostka. Mowa tu o rozpiętości doznań, aspiracji, doświadczeń. Mamy sobie to wszystko odbierać tylko dlatego, że skupiliśmy całą naszą uwagę wyłącznie na jednej stronie medalu podczas, gdy jest ich tysiące? Uważam, że nie. Byłam tam, przeszłam przez to. Teraz jestem na odwyku. Odwyku od nałogu samotności. Bo ona wciąga niczym wir, a że gdy się wpadnie, to nikogo wokół nie ma, by podał pomocną dłoń i pomógł się wydostać, to trzeba samemu zdecydować się z niego wyjść. A dopóki to nie nastanie, można tam tkwić i tkwić. Pociąga swoją wyższością nad innymi, poczuciem iluzorycznej odrębności, wyjątkowości. Ceną, jaką trzeba za nią zapłacić jest morderstwo wewnętrznego siebie. Nie, nie duszy i też nie ideałów, ale siebie silnego, siebie żyjącego.

Chciałam kiedyś samotności. I otrzymałam ją. Bardzo często otrzymuję coś w momencie, w którym już tego nie chcę. Kiszka, co wtedy robić? Usilnie starać się cieszyć tym, co przyszło, gdy już marzenia kręcą się wokół czegoś innego? Ciężko. Dopóki się czegoś pragnie, wydaje się to być odrębne, oderwane od codziennego życia, wydaje się być punktem na drodze, miejscem, w którym jeszcze nas nie ma. Kiedy już jednak staje się drogą samą w sobie, trudniej jest się temu przypatrywać, nie jest już czymś, co odstaje, jest tu i teraz, jest chwilą, chwilę ciężko obserwować, chwilą się żyje. Dlatego też wtedy może znacznie utracić na swojej wartości. Wystarczy moment, w którym marzenia się przeistaczają, w którym zapomina się o tu i teraz, a pamięta o kiedyś gdzieś. Samotność była pragnieniem, później stała się drogą. Na początku nie zapomniałam. Rozkoszowałam się nią z wolna, było cudownie. Później pozwoliłam jej kraść kolejno cząstki siebie i nie istniałam już ja oraz samotność, lecz ja-samotność. Coś było nie tak. Trzeba było się wyrwać.

Każdy bowiem silny człowiek niezawodnie osiąga to, czego każe mu szukać jego prawdziwy popęd. 



4 komentarze:

  1. Wszystko jest kwestią świadomości. Postrzeganie świata jako samoistnego bytu oddzielnego od nas może prowadzić rzeczywiście do pesymizmu, samotności i zagubienia. Musimy zrozumieć, że nie ma podziału na ja-świat. My jesteśmy światem, jego częścią składową i jego współtwórcą. Oczywiście możemy się czuć wyobcowani, jednak wydaje mi się, że jest to domeną każdego z nas. Każdy z nas widzi siebie + resztę. Sztuka polega na dostrzeżeniu całości.

    W dziale o autorce przeczytałem:
    "Przebudzona. Uparcie czyniąca życie pięknym, mimo dostrzegania zniszczenia świata. Chce siać ziarenka miłości i mieć ogród zawsze otwarty." - trzymaj się tego :)

    Życie jest pięknie i jednocześnie nieznośnie złożone. Samotność jest czasem wskazana. Nie można się jednak w niej zatracić. Cierpienie jest warunkiem odczuwania błogości i trzeba, tak jak napisałaś umieć cierpieć. Jednak nie można się takiemu uczuciu dać zawładnąć. Składamy się z naszych popędów, nie możemy się od nich uwolnić - warto je jednak okiełznać i podporządkować je swoim celom.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą. I dziękuję, że przypomniałeś mi o tym, co o sobie napisałam. Teraz widzę, że tego potrzebowałam.

      Usuń
  2. Fajne i bardzo mi bliskie. Dzieki!

    OdpowiedzUsuń
  3. No ja też chce mieć bloga lecz coś mi nie idzie z adresem www............................. .blog
    spot.com

    OdpowiedzUsuń