Ciężko było przestać wierzyć, że kwiat może być piękny bez celu, ciężko przyjąć, że można tańczyć w ciemnościach.
Julio Cortázar
Gdy jeszcze kupowałam paczkowane, sklepowe ciastka z kawałkami czekolady, często irytowałam się, gdy na jedno ciastko przypadały tylko dwa lub trzy czekoladowe kawałki. Chciałam więc sama je upiec i wypchać taką ilością czekolady, jaka mi się zamarzy. Wiele razy próbowałam, ale nie wychodziły mi chrupiące, na czym też mi strasznie zależało. Wiedziałam, że albo muszę wlać w nie pół butelki oleju albo spiec je na kamienie. Niesmaczne, ale przecież chrupiące! Nie, nie. W końcu się udało. Tłuste, ale nie aż tak bardzo. Chrupiące, ale niespalone. Moje ulubione!
Składniki:
1.5 szklanki mąki
1/3 szklanki nierafinowanego cukru trzcinowego (łasuchom radzę dodać więcej)
1 płaska łyżeczka sody oczyszczonej
1 łyżeczka cukru z prawdziwą wanilią
1 łyżka siemienia lnianego
10 łyżek mleka owsianego
50 g gorzkiej czekolady
7 łyżek wody
7 łyżek oleju
szczypta soli
Przygotowanie:
W jednym naczyniu mieszamy mąkę, cukier trzcinowy, cukier z wanilią, sodę, sól. W drugim olej z mlekiem. Siemię lniane gotujemy z wodą. Zdejmujemy z ognia chwilę po tym, jak zacznie wrzeć i odstawiamy do ostygnięcia. Czekoladę kroimy na drobne kawałki. Ziarenka siemienia oddzielamy od powstałej zawiesiny, dodajemy ją do mleka i oleju, mieszamy. Suche składniki zalewamy mokrymi. Szybko i niedokładnie mieszamy. Wrzucamy kawałki czekolady i ponownie mieszamy, tym razem dokładniej. Z ciasta formujemy kulki, które rozpłaszczamy na blaszce. Duże, małe, grube, cienkie - jakie tylko chcemy. Ciastka pieczemy w 180 stopniach C przez około 10-20 minut. Zajadamy.
Och, cudeńka! Zamarzyły mi się takie z kubkiem migdałowego kakao :)
OdpowiedzUsuńwyglądają na przepyszne :)
OdpowiedzUsuńPieguski! Wspaniałe. I nawet łatwe do zrobienia.
OdpowiedzUsuń