27 listopada 2012

Nie wszyscy powinni pisać





     Jechałam rano autobusem i myślałam o czymś. Oczywiście nie za długo, bo zbyt długie myślenie jest mi niepotrzebne, zabiera zbyt dużo energii życiowej i oddala mnie od tu i teraz. Myślałam więc o czymś krótko, ale intensywnie. Pozwoliłam wielu myślom na przyjście. Później poczułam chęć zapisania tego. Taką chęć, gdy się czuje, że chce się coś bardzo zrobić właśnie teraz i nie kiedyś tam i po prostu się wie, że to przyniesie radość. Usiadłam na schodach i napisałam to, o czym myślałam.

     Wczoraj kolega powiedział, że według niego (oczywiście) nie wszyscy powinni pisać. Rozwinął to później i nie odnosi się to tylko do pisania, ale także do kręcenia filmów, tworzenia muzyki i wszystkiego innego. Ogólna idea jest taka, że nie każdy pisarz powinien pisać, nie każdy aktor powinien grać, nie każdy śpiewak powinien śpiewać, nie każdy fotograf robić zdjęcia, reżyser reżyserować, blogger blogować, kucharz gotować i tak dalej. Czynności wyżej dopisałam sama. Po prostu nie każdy powinien robić to, co robi. Powiedział mi to już drugi raz, jednak dopiero teraz byłam gotowa na zrozumienie i jakąś tam, powiedzmy, analizę. Wcześniej przystałam na to z bierną akceptacją.

     Zacznę od tego, że stwierdzenie, czy ktoś powinien coś robić, czy też nie, jest subiektywne. Jednym coś się podoba, drugim nie. Dla jednych jakaś piosenka jest arcydziełem, a muzyk mistrzem, dla innych zwykłą klapą a piosenkarz pseudoartystą. Różnorodność poglądów. Sprawa oczywista. Gdyby jednak trzeba było to w pewnym, choćby najmniejszym stopniu zobiektywizować, należałoby zadać pytanie, co nadaje nam pozorne prawo wykonywania tego, na co mamy (lub nie mamy, bo robimy to z innych pobudek) ochotę? Co sprawia, że dostajemy niewidzialne przyzwolenie na czynienie tego? Co sprawia, że powinniśmy to robić? Mogłaby się pojawić jedna z odpowiedzi: bycie profesjonalistą. Jesteśmy profesjonalistami w jakiejś dziedzinie, więc powinniśmy to robić. Lub mamy talent. Tylko to pociąga za sobą kolejne pytanie: co czyni nas profesjonalistami? Załóżmy, że trenujemy, bardzo dużo trenujemy, kształcimy się w naszej dziedzinie, mamy pasję, zacięcie, chęć rywalizacji, chęć bycia najlepszym (to wciąż nasze pozytywne cechy?). Czy już jesteśmy wtedy profesjonalistami? Załóżmy, że nikt nas nie zna, nikt nie wie ani o naszej pasji ani o naszym zaangażowaniu i ciężkiej pracy. Nie mamy żadnych oficjalnych osiągnięć. Tylko te prywatne, doświadczenie pozwala nam i tylko nam zdawać sobie sprawę z tych osiągnięć. Czy wciąż jesteśmy profesjonalistami? Z drugiej strony pogląd, że powszechna akceptacja i poparcie czyni nas nimi, w ogóle mnie nie przekonuje. Przywykłam do rozważania opinii mniejszości, opinii jeszcze mniejszej, malutkiej, opinii jednego człowieka. I nie zlepiania z nich jednej wielkiej kulki podobnych poglądów.

Jeśli to właśnie bycie profesjonalistą w jednej lub kilku dziedzinach sprawia, że powinnam zajmować się tym, czym się zajmuję, wynika na to, że nie powinnam robić nic, a tym bardziej upubliczniać tego. Nie jestem profesjonalistką w żadnej dziedzinie i nigdy nie chcę być. Uważam, że koncentrowanie swojej uwagi na jakimś jednym obszarze jest zadaniem dla próżnych i jest czymś bardzo ograniczającym nasze możliwości poznania oraz doświadczenia wielu innych wspaniałych obszarów, po których możemy stąpać, którym możemy się przyglądać, na których możemy zostawić swój ślad.

     Długopis spadł ze schodów. Powinien spaść, czy nie? Powinnam po niego zejść, czy nie? Powinnam po niego pójść, skoro chcę pisać dalej? Powinnam pracować, skoro chcę zarabiać pieniądze? Powinnam śpiewać, skoro chcę śpiewać? Powinnam pisać, bo wielu ludziom się to podoba? Dlaczego powinnam, a dlaczego nie? Czy czyjeś odczucia wobec tego, co robię, powinny dyktować mi, co powinnam robić? Czy moje własne odczucia powinny mi to dyktować?

Nasze własne odczucia. Problem chyba polega na tym, że one dzisiaj dla ludzi nie zawsze są najważniejsze. Świat uczy nas innych potrzeb, które, wbrew pozorom, wcale nie są konieczne. Są jednak w takiej formie przedstawione, a my ślepo się ich uczymy. Jesteśmy często zbyt mało wrażliwi, aby wyczuć siebie samych. Nie zawsze siebie znamy. Nie zawsze potrafimy odróżnić to, czego naprawdę chcemy od tego, co zostało nam wmówione, że chcemy lub od tego, co sami sobie wmówiliśmy, że chcemy. Często nawet wcale nie podejmujemy próby odróżnienia tego. Pasywność jest szybsza, a na czasie nam zależy. Pasywność jest łatwiejsza, a my jesteśmy wygodni.
Więc robimy to, czego nie powinniśmy, prawda?



6 komentarzy:

  1. Nie zawsze to co uważamy za wiersz nim jest. Czasem to zwykłe emocje ubrane w formę graficzną. U mnie znajdziesz dzisiaj przykład ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Nie zawsze to co uważamy za wiersz nim jest. Czasem to zwykłe emocje ubrane w formę graficzną."
      Tak. Podoba mi się.
      A z drugiej strony "wiersz" to też jest tylko nazwa...

      Usuń
  2. Nigdy o tym nie myślałam w tak rozbudowany sposób. Zawsze uważałam po prostu, że człowiek powinien coś robić, jeżeli tego chce i sprawia mu to radość, a przy tym nie cierpią inni. Bo to, czy się to komuś podoba czy nie to sprawa subiektywna.
    Ten wpis sprawił, że chciałabym z Tobą kiedyś pogadać przy filiżance kawy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. <3 Chętnie bym się na tę rozmowę i filiżankę kawy skusiła.

      Usuń
  3. Myślę, że wszyscy mogą pisać lub robić inne rzeczy.
    Zastnowić się można, czy powinni to upubliczniać.
    Być może, jeśli nie są odporni na reakcję otoczenia to pozostaje zawsze wierna szuflada.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Że też mamy w sobie tę naturalną, bądź wręcz przeciwnie - nienaturalną skłonność do ciągłego komentowania i oceniania. Gdyby nie ona, nie trzeba byłoby uczyć się tej odporności, wtedy też pewnie, według niektórych, bylibyśmy bezkrytyczni wobec siebie i puszczalibyśmy wszystko w obieg. Właściwie... To co w tym "złego"? Chyba tylko strach przed tak dużą falą czyjejś twórczości, pomysłów, koncepcji i wszystkiego innego, co jest "czyjeś".
      Zgadzam się, że wszyscy mogą pisać lub robić inne rzeczy. Mogą też ich nieupubliczniać. Jednak uczucie dzielenia się czymś z innymi raczej nie będzie się dało zastąpić przez ukrywanie się z tym.

      Usuń